-Co ty tu robisz?! - krzyknęłam
-Czekam na ciebie
-Jak się tu dostałeś?
-Drzwiami?
-Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie!
-Przepraszam, możemy porozmawiać? - zapytał
-Jestem w ręczniku, wyjdź!
-Przecież widziałem Cię nagą, więc nogi i tak masz zajebiste - obdarował mnie jednym z tych uśmiechów
-Przestań!
-No to wybierz sobie ciuchy, ja poczekam
-Nie, zadzwonię do Ciebie później
-Teraz musimy porozmawiać
-Dobra
Po tym wybrałam sobie http://www.polyvore.com/10/set?id=83442516 i poszłam do łazienki. Zrobiłam koka i lekki makijaż i wyszłam
-Pięknie wyglądasz - zbliżył się do mnie dotykając moich rąk
-Zostaw mnie
-Ehh, to porozmawiamy?
-O czym?
-O nas
-Nie ma nas
-Jest, ja z Tobą nie zerwałem
-Wcale
-Właśnie przyszłem o tym z tobą porozmawiać, ale powiedz najpierw co to za koleś który Cię wczoraj odprowadzał i pocałował?! - zapytał a w jego oczach widziałam smutek
-Poznałam go wczoraj w parku jak biegałam, usiadłam na ławce i płakałam przez Ciebie! On mi pomógł o tym zapomnieć, odprężyć się. To tylko kolega
-No już dobrze dobrze, naprawdę uroniłaś chociaż jedną łzę przeze mnie? - uśmiechnął się
-Tak
Dylan zbliżył się do mnie i przytulił. Nie odrzuciłam już go. Było mi to potrzebne, jego bliskość.
-Kocham Cię, i naprawdę ja nie napisałem tego sms'a. Dopiero sobie przypomniałem, że to mogła być Lucy.
-Jak to?
-Wczoraj była u mnie. Pamiętasz jak moja mama dzwoniła że gości mamy? To była Lucy. Nie miała gdzie mieszkać i oczywiście mama ją wzięła do nas.
-Co?! Ha i pewnie spaliście razem co?!
-Nie! Acacia proszę Cię! Ona spała w gościnnym! Ja od razu mówiłem mamie żeby poszła do schroniska, ale odpowiedziała że już była i powiedzieli jej że niech wraca do swojej rodziny, a ta nie chciała iść do rodziny, więc przyszła do nas, wiedząc, że moja matka ulegnie
-Nie wiem co powiedzieć.. Kompletnie
-Acacia proszę wybacz mi. Rozmawiałem z Lucy, przyznała się do wszystkiego, chciała mnie nawet pocałować ale ją odepchnąłem i wywaliłem z pokoju, tylko Ciebie kocham, wybacz mi
-Muszę to przemyśleć..
-Ale co tu przemyślać? Prawdę mówię, no ale jak potrzebujesz czasu to rozumiem, ale ja nie mogę bez Ciebie żyć. Pamiętaj to. - pocałował mnie w policzek i wyszedł
Jutro już mieliśmy wracać do szkoły. Niedługo zakończenie roku, wakacje. Nie wiem co będę robiła, z tych rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu, dzwonił Leon
-Tak Leon?
-Hej ślicznotko, dałabyś się zaprosić na spacer, albo jak chcesz kolejne biegi?
-Wolę spacer
-Super, to przyjdę zaraz po Ciebie, jestem w pobliżu
-Okej, dozobaczenia
Rozłączyłam się i wzięłam jabłko, zaczęłam konsumować i nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć i zaprosiłam jeszcze chłopaka do środka, całe zdarzenie widział Dylan, siedział na krawężniku.
-Leon, poczekaj chwilkę.
Zamknęłam drzwi i wybiegłam z domu, podbiegłam do Dylana. Siedział na krawężniku więc usiadłam na nim okrakiem. Objął mnie w talii.
-Coś się stało? Czemu on znowu do Ciebie przyszedł?
-Nic się nie stało, zaprosił mnie na spacer. Nie masz nic przeciwko?
-Ufam Ci. I jeżeli to tylko spacer no w porządku. Idź.
-Dylan.. Ja Cię kocham - szybko musnęłam jego wargi i zeszłam z niego biegnąc do domu.
Ujrzałam w oknie że patrzy w moje drzwi i się uśmiecha. Nie wiem dlaczego go pocałowałam. Nie wiem dlaczego usiadłam na nim okrakiem. Nie wiem po co w ogóle do niego podbiegłam. Kocham go i chyba jestem w stanie mu wybaczyć. Poczułam, że ktoś kładzie mi dłonie na ramieniach
-Leon..
-Wszystko w porządku?
-Tak..
-Nie chcesz iść?
-Możemy zostać w domu? Nie chce obok niego przechodzić..
-Ale przecież go pocałowałaś
-Wiem, ale nie chcę.
-A masz może jakieś tylne wyjście?
-Znaczy mam, ale to na ogród, nie wyjdziemy na ulicę
-Cholera, chciałbym Ci pokazać pewne miejsce
-No dobra możemy iść
-Super - uśmiechnął się i pocałował mnie w policzek
-Poczekaj pójdę po telefon
-Dobrze
Pobiegłam po telefon oczywiście potykając się o schody
-Cholera! Pierdolone schody! - wrzasnęłam i zaczęłam jęczeć
Usłyszałam tylko jak ktoś trzasnął drzwiami, spojrzałam zza okno, ponieważ przy schodach miałam i na chodniku nie było już Dylana. Usłyszałam tylko 'coś jej zrobił?' i to był głos Dylana. Po chwili obaj już byli przy mnie
-Co się stało? - zapytał Dylan
-Aua, chyba skręciłam kostkę - zaczęłam jęczeć jeszcze bardziej
-Dasz rade wstać? - zapytał Leon
-Nie
Dylan wziął mnie na ręce i kazał Leonowi otworzyć drzwi
-Leon weź tu przy drzwiach jest taka miseczka szklana, w niej są klucze, zamkniesz dom? - zapytałam
-Okej, już się robi
Dylan niósł mnie do jego domu, położył na sofie, wziął kluczyki i ponownie wziął na ręce. Położył mnie na tylnym siedzeniu i usiadł za kierownicę a Leon obok niego
-Nadal boli? - zapytał Leon
-Cholernie
-Jak skręciła to chyba boli tak? - bardziej powiedział niż zapytał Dylan
-Przestań się kłócić - powiedziałam
Podjechał pod szpital i zaniósł mnie znowu na rękach. Od razu lekarz mnie przyjął. Kostka została skręcona. Oczywiście musiałam nosić gips. Wyszłam z sali i od razu podbiegli do mnie chłopcy.
-I jak? - zapytał Leon
-Ślepy jesteś że ma gips? - zapytał wkurzony Dylan
-Przestań! - krzyknęłam
-Przepraszam
Dylan chciał mnie wziąść na ręce ale ja powiedziałam że sobie poradzę. I tak wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie i tym razem posadził z przodu.
-Ej Ty Leon, a Ty gdzie idziesz? Znaczy gdzie Cię zawieźć? Do Acaci czy do siebie jedziesz?
-Niestety muszę już być w domu, rodzina przyjechała i muszę pomóc, nie pogniewasz się Acacia?
-Nie nie, skąd że - odpowiedziałam
-Gdzie Cię wysadzić?
Leon podał adres i odwieźliśmy go. Nie wiedziałam kiedy zasnęłam..
*OCZAMI DYLANA*
Ona jest taka słodka jak śpi. Kocham ją najmocniej na świecie. Jestem z nią najszczęśliwszy. Boję się że mogę ją stracić, tego bym nie zniósł. Dojechaliśmy pod jej dom. Jej babcia już stała w oknie. Wysiadłem i wzięłem śpiącą Acacie na ręce i zamknęłem samochód. Już jej babcia otworzyła nam drzwi. -Dzień dobry - przywitałem się
-Dzień dobry, a co się stało?
-Potknęła się o schody, gip 2 tygodnie, zasnęła w samochodzie
-Ojej a to niezdara, jeśli możesz zanieś ją do jej pokoju, przygotuje wam jedzonko czy coś
-Dobrze, dziękuję
Poszłem znanym mi korytarzem i dalej podążałem schodami. Znalazłem się przy uchylonych drzwiach. Max zobaczył mnie i od razu podbiegł
-Co ty jej robisz?!
-Spokojnie stary, potknęła się na schodach i zawiozłem ją do szpitala, skręciła kostkę
-Ile będzie nosiła ten gips?
-2 tygodnie
-Akurat na zakończenie roku, zanieś ją do pokoju, a tak w ogóle to się pogodziliście?
-Tak jakby
-To dobrze, wiesz ufam Ci, ale jak co do czego to uważaj, jak moja siostra sobie Ciebie nie życzy to dowidzenia
-Rozumiem
Otworzyłem drzwi łokciem i zamknęłem w ten sam sposób. Rozkryłem łóżko i położyłem nadal śpiącą Acacię, następnie przykryłem. Usłyszałem dźwięk telefonu, to był Acaci. Spojrzałem na wyświetlacz, Amanda dzwoniła
-Tak?
-Dylan?! Co Ty do cholery robisz u Acaci?! Albo ona u Ciebie?! Po tym co jej zrobiłeś?!
-Spokojnie nie krzycz, to nie ja wysłałem tego sms'a. Lucy to zrobiła. Dłuższa historia. Ale byłem u Acaci i potknęła się na schodach i skręciła kostkę. Zawiozłem ją do szpitala i teraz przy niej czuwam. Będzie miała gips 2 tygodnie. Nie zrobię jej krzywdy, kocham ją
-Mam nadzieję, gdzie Acacia?
-Śpi
-A to przepraszam, nie przeszkadzam, pa.
-Cześć
Rozłączyła się. Odłożyłem telefon i do pokoju weszła jej babcia z tacą naleśników z serem polanych toffi. Odebrałem tacę i podziękowałem. Gdy odkładałem tace na szafkę obok łóżka mojej ukochanej obudziła się
-Czemu śpię?
-Zasnęłaś w samochodzie, dzwoniła Amanda, powiedziałem jej co się stało, nie masz za złe że odebrałem Twój telefon? Tak by cały czas dzwonił i Cię zbudził, a jakbym odrzucił Amanda nie dała by spokoju
-Wiem, nie gniewam się, dziękuję że przy mnie jesteś
-Kocham Cię
-Ja..
-Nie bój się tego powiedzieć
Nachyliłem się nad nią i złożyłem pocałunek. Odwajemniła go. Czułem że wszystko wraca do normy.
*OCZAMI ACACI*
Cieszyłam się że Dylan był przy mnie. Zawsze tak było. Nigdy mnie nie zostawił. Kochał mnie i ja go też. -Zjemy? - zapytałam
-No jasne, naleśniki z serem i to polane toffi, jakbym mógł przepuścić!
-Żarłok!
-Coś Ty powiedziała?
Zaczął mnie łaskotać, było tak jak dawniej. Kochałam takiego właśnie Dylana. Opiekuńczego, troskliwego, dobrego, męskiego, po prostu był ideałem. Zawsze był w stosunku do mnie szczery.
-Kocham Cię
Gdy to powiedziałam przestał mnie łaskotać. Spojrzał mi w oczy
-Naprawdę?
-Tak! - przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam namiętnie całować.
Dodałam dzisiaj, jakoś zarwało mnie do tego. Myślę, że jutro będzie kolejna, ale nie obiecuję. Ale w środe na 100% Komentucie. Ostatnio liczba 10 nas prześladuje, staramy się kochani :* Anonimki również was kocham <3
Fajne ;)
OdpowiedzUsuńSuper :D
OdpowiedzUsuń